Dlaczego fundacja?
Dlaczego postawiliśmy na fundację?
W poprzednim artykule wyjaśniliśmy m.in., jak wyglądały początki prac nad komiksem. Po wstępnych rozmowach przyszedł czas na umowy z twórcami (Tomasz Kontny, Adam Kmiołek) oraz historykiem (dr Radosław Sikora). Najprostszym rozwiązaniem okazało się sformalizowanie współpracy przez jednoosobową działalność gospodarczą (JDG), prowadzoną już od kilku lat.
Rozwiązanie, choć dobre, miało kilka wad:
- Jak dotąd JDG zajmowała się oprogramowaniem. Formalnie wystarczyło rozszerzyć zakres działań we wpisie w CEIDG, ale w praktyce wprowadzało to nowe zadania i związane z nimi zamieszanie np. jeśli chodzi o księgowość.
- JDG to przenikanie się osoby fizycznej z osobą prawną. Tutaj dodatkowo zaczęła się przenikać działalność zarobkowa i “filantropijna”.
- JDG w swojej nazwie musi zawierać imię i nazwisko przedsiębiorcy, co wyglądałoby mniej poważnie na stronie redakcyjnej komiksu, przy uzyskiwaniu numeru ISBN itp.
- Jednoosobowa działalność gospodarcza jest dosyć specyficzną konstrukcją. Poza Polską taka forma nie jest w pełni rozumiana (czy to firma czy osoba fizyczna?), a przecież nie powinno się zamykać na tłumaczenia komiksu i ekspansję międzynarodową.
Dosyć szybko pojawił się więc pomysł powołania dedykowanego podmiotu, zarządzającego tym i przyszłymi projektami. Zależało nam na budowaniu widoczności nie tylko “400”, najlepiej więc od razu promować organizację, a nie pojedynczy tytuł. Po dokształceniu się postawiliśmy na fundację z działalnością gospodarczą.
Post w formie infografik na Insta Polskie Termopile (@termopilepl)
Żeby zarejestrować fundację, należy spełnić kilka wymagań. Konieczne są m.in. statut, wniosek o rejestrację w KRS oraz konto firmowe. Te z kolei wymagają nazwy, a we wspomnianym wcześniej świecie oprogramowania istnieje powiedzenie, dające się przetłumaczyć na zasadzie “w informatyce mamy tylko 2 trudne zagadnienia: zarządzanie pamięcią podręczną i nazywanie rzeczy”. Nazywanie jest trudne nie tylko w informatyce.
Co wybrać, żeby pozostać otwartym na inne projekty, a jednocześnie dać sygnał, czym się zajmujemy? Czy nie istnieją inne podmioty prawne z taką lub podobną nazwą? Czy tytuł nie wzbudzi negatywnych skojarzeń? Czy będzie można utworzyć stronę www z taką nazwą w adresie? Czy portale społecznościowe nie mają już takich profili? Czy po przetłumaczeniu na obcy język nie skończymy z jakąś śmieszną zbitką słowną?
Odpowiadając na tego typu pytania wylistowaliśmy sobie następujące opcje:
- “Duma polskiego oręża”
- “Polskie Termopile”
- “Rzeczpospolita Korony Polskiej”
I ostatecznie postawiliśmy na “Polskie Termopile”.
Ważnym założeniem związanym z fundacją jest celowość działań. Ma to sens i w życiu codziennym, ale konieczność zapisania celów w statucie (będącym częścią oficjalnego wniosku o rejestrację) zadziałała lepiej niż teoretyzowanie. Przestawiliśmy swoje myślenie o komiksie - projekt stał się drogą do realizacji większych planów. Z taką perspektywą zyskaliśmy motywację do działania, a komiks - głębszy sens.
Po wybraniu nazwy, ustaleniu celów i (niebezproblemowej) rejestracji mogliśmy spisywać nowe umowy jako fundacja, a dotychczasowe dzieła zasiliły majątek organizacji na zasadzie darowizn rzeczowych.
Pobocznym, ale i pożądanym efektem wyboru formy prawnej okazała się konieczność transparentności w działaniach. Przesyłane rokrocznie sprawozdania finansowe jednoznacznie dowodzą, że nie dorabiamy się na projekcie. Od początku jesteśmy nastawieni na dawanie czegoś od siebie, a nie zyski, jednak samo mówienie o tym byłoby mniej wiarygodne niż oficjalna dokumentacja, od której zależy legalność fundacji :)
Liczymy jednak na stworzenie “samograja” - wypracowanie zysków z pierwszego produktu i (re)finansowanie nimi dalszej działalności, kolejnych projektów oraz zwiększanie skali oddziaływania. W takim wypadku fundacja znowu okazuje się przydatna. Organizacje non-profit mogą liczyć na ulgi podatkowe, jeśli realizują odpowiednie cele i przeznaczają zyski na ich realizację. Pomaga to w szybszym gromadzeniu funduszy.
Zamiast polegać na środkach głównie od jednego fundatora, zdecydowaliśmy się również uruchomić zbiórkę na wydanie pierwszego komiksu. Daje to szanse na większy nakład i lepszą efektywność kosztową (im więcej sztuk, tym tańszy koszt druku pojedynczego egzemplarza). Korzystając z konkretnej formy prawnej, nie mieliśmy problemów z wystartowaniem zbiórki, a osoby na co dzień niechętne przelewaniu pieniędzy za pośrednictwem portali “crowdfundingowych” możemy dodatkowo przekonać, przypominając o ww. zobowiązaniach fundacji. Nie da się tak po prostu “uciec z pieniędzmi”, jeśli zbiera się je jako fundacja.
Warto jeszcze wspomnieć wsparcie, na jakie mogą liczyć organizacje non-profit. Istnieje chociażby fundacja FaniMani, pomagająca innym fundacjom w zbieraniu środków, np. przy okazji codziennych zakupów w Internecie (https://fanimani.pl/zaproszenie/35859/7290ce5404b34c6c9c113a845f4b96d0). Miły dodatek, o jakim nawet nie myśleliśmy, a którym nie moglibyśmy się posiłkować przy dalszym korzystaniu z JDG.
Na zakończenie należy dodać, że fundacja daje możliwość “zadaniowego” podejścia. Jeśli po wydaniu “400” nie uzbieramy funduszy na kolejne projekty, będziemy mogli zamknąć organizację, poprzestając na pojedynczym tytule. Mimo wszystko nasz kamyczek do ogródka “podtrzymywania i upowszechniania tradycji narodowej, pielęgnowania polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej, a także promocji Rzeczpospolitej Polskiej i pomocy Polonii i Polakom za granicą” zostanie wtedy dołożony.
/Pierwotnie opublikowano na stronie na Facebooku fundacji/